Powódź Bieruń

Aktualności

Czy 10 lat po powodzi jesteśmy bezpieczniejsi? - Jarosław Mokry

24 maja 2020
Czy 10 lat po powodzi jesteśmy bezpieczniejsi? - Jarosław Mokry

 

Ostatnie 25 lat w naszym mieście to dwie katastrofalne w skutkach powodzie. Od ostatniej mija właśnie 10 lat. Czy dzisiaj jesteśmy lepiej zabezpieczeni przed wielką wodą?
Obecnie w sensie dosłownym i metaforycznym pochłonął nas koronawirus, ale to nie koniec złych wiadomości, bowiem za horyzontem czai się już susza. Średnioroczne opady deszczu są coraz mniejsze, a temperatury wyższe. Odpowiedzialność za ten stan rzeczy przypisywany jest postępującym zmianom klimatu.
Obecnie średnioroczne opady są coraz mniejsze, ale nie usuwa to zagrożenia opadami nawalnymi.

Czy jesteśmy bezpieczniejsi?
Wydawałoby się, że w mieście, w którym w ciągu 23 lat dwukrotnie wystąpił kataklizm, wszystkie działania będą skierowane na wyeliminowanie zagrożenia w przyszłości. I faktycznie, tuż po powodzi podjęto szereg działań i inicjatyw związanych z remontem będących w złym stanie obwałowań rzek.
Bieruń wizytował wtedy Donald Tusk (dotąd na jednym z wozów OSP Bieruń Nowy znajduje się napis: „Dar Platformy Obywatelskiej”). Premier zapowiedział m.in. budowę polderu zalewowego w Bijasowicach i bezzwłoczny remont urządzeń hydrotechnicznych, a zadania te miały zostać zrealizowane w ramach uchwalonego w 2011 roku programu ochrony przed powodzią w dorzeczu górnej Wisły. W 2014 program ten został wygaszony. Inwestycje założone w programie w większości nie zostały zrealizowane - do dzisiaj udało się częściowo zabezpieczyć Wisłę, rozbudować w części obwałowania Gostynki i Przemszy i nadbudować obwałowania potoku Goławieckiego.
Uczciwie trzeba powiedzieć, że w tym czasie dobrze doposażono magazyny przeciwpowodziowe gminne i powiatowe oraz bieruńskie OSP i PSP, na wypadek powodzi.
Jednak entuzjazm polityków maleje wraz z każdym rokiem dzielącym nas od powodzi. Ta tendencja jest zauważalna zarówno na poziomie krajowym, jak i lokalnym, gdzie zarządzanie ryzykiem powodziowym schodzi na dalszy plan.
Do niedawna jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy miała być rozmyta odpowiedzialność instytucji. Receptą miało być powołanie do życia w 2018 r. nowego podmiotu, odpowiedzialnego za gospodarowanie wodami, tj. Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. W swojej strukturze skupił ówczesne Regionalne Zarządy Gospodarki Wodnej i Zarządy Melioracji Urządzeń Wodnych. Z perspektywy czasu widzimy jednak, że to nie rozwiązało problemów.
Wody Polskie odsuwają ważne inwestycje hydrotechniczne w czasie. W praktyce problemem staje się nawet regularne wykaszanie obwałowań. Większe inwestycje realizowane są w bólach.
W Małopolsce inwestycje są realizowane z dużym rozmachem. Na zdjęciu Pławy.
Główne grzechy w Bieruniu
Jeśli powodzie są jak plagi egipskie, to w Bieruniu zostały popełnione konkretne grzechy.
Pierwszy z nich to zaniechanie budowy polderu zalewowego w Bijasowicach lub alternatywnego rozwiązania, którego celem jest ujarzmienie rzek Biała oraz Iłownica. To górskie cieki poniżej zbiornika Goczałkowickiego, które stanowią bezpośrednie zagrożenie dla Bierunia. To grzech ciężki.
Kolejną kwestią są popełnione błędy w zagospodarowaniu terenów w mieście. Przykładem jest częściowe uwolnienie pod zabudowę obszarów, które zostały dotknięte powodzią. A co za tym idzie zgoda na odbudowę domów w miejscach dotkniętych powodzią w 1997 i 2010 roku.
Grzechy ciężkie to także niedokończenie prac związanych z rozbudową i budową wałów rzek: Wisła, Gostynia oraz Mleczna. Oznacza to, że w wypadku powodzi nasze „mury” są nieszczelne – „barbarzyńcy” łatwo się przez nie przedrą.
Pozostało do przebudowy i odbudowy ok. 11,8 km obwałowań (aż 1/3 wszystkich obwałowań w Bieruniu!), na wykonanie których istnieje dokumentacja projektowa lub jej opracowanie jest na ukończeniu. Szacowany koszt inwestycji to prawie 150 mln zł (w tym przebudowa obwałowań Gostynki po obu stronach).
Przed wyborami samorządowymi i parlamentarnymi w 2018 i 2019 roku politycy chwalili się sukcesem, jakim jest modernizacja i nadbudowa fragmentu wału rzeki Wisły w Czarnuchowicach (1,22 km). Realizacja tego zadania była przesuwana od dłuższego czasu. Do wykonania pozostało jeszcze 1,78 km. Na chwilę obecną brak informacji o terminie wykonania prac.
Pozostały zakres inwestycji (Gostynka oraz Mleczna, do przebudowy ok. 10 km) znajduje się na liście buforowej Planu Zarządzania Ryzykiem Powodziowym i ma być realizowany w kolejnych latach. Pod warunkiem, że będą dostępne środki finansowe, czyli w praktyce nie wiadomo kiedy.
Zagrożeniem dla Bierunia jest również brak obwałowania Przemszy w Chełmie Małym – choć trzeba oddać, że fragment wału budowany jest dzięki determinacji gminy). A przecież zabezpieczenia rzek to system naczyń połączonych. Woda, która zaleje Chełm Mały poprzez ul. Rolniczą (brak obwałowania), dostanie się do Czarnuchowic. Zagrożenie to jest bagatelizowane od wielu lat i nie znajduje rozwiązania.
Wreszcie problemem jest nieuwzględnianie skutków eksploatacji górniczej. Przykładem jest budowa murów oporowych na potoku Goławieckim. Wysokość murów nie uwzględniła skutków planowanego osiadania terenu spowodowanego eksploatacją górniczą ścian 384 i 385 przez ówczesne KWK Piast. Na szczęście, po kilku latach od zakończenia wydobycia w tym rejonie, okazało się, że nie spowodowało ono zakładanego osiadania oraz nie miało negatywnego wpływu na deformację murów oporowych. W wyniku eksploatacji górniczej powstają niecki bezodpływowe oraz kolejne tereny stają się zagrożone podtopieniami.
Walczymy o każdy metr wału!
Pamiętam powódź z 2010 roku i wiem, ile zdrowia kosztowała moją rodzinę. Nasz dom został zniszczony! Do teraz rozmowy wywołują emocje u powodzian, mimo że zagrożenie wydaje się surrealistyczne. Wtedy też tak było – strażacy wzywali do ewakuacji, a ludzie nie dowierzali.
Wtedy też tak było – strażacy wzywali do ewakuacji, a ludzie nie dowierzali. Potem woda pochłonęła wszystko.
Obecnie zmagamy się z koronawirusem, ale musimy pamiętać, że plag egipskich było więcej, a nieszczęścia chodzą parami. Dlatego żeby nie podzielić losu mitycznej Atlantydy, musimy walczyć o każdy metr wału!
Jarosław Mokry
Radny, przewodniczący komisji bezpieczeństwa, współzałożyciel Stowarzyszenia Atlantyda i twórca strony internetowej: www.powodzbierun.pl.

 

Podziękowania

Serce dla Małgosi....

01 sierpnia 2014
.... bo co można dać za serce- tylko serce. Nic innego nie będzie miało takiego wymiaru zapłaty za to dobro, które Małgosia zrobiła dla powodzian. Kolor papieru nie ma tu znaczenia gdy zmierzymy to wszystko co pozostało. Bo czy można zmierzyć poświęcenie, dobroć, bezinteresowność, ...
Ania

Sonda

Gdyby zaistniała konieczność wysiedlenia mieszkańców w związku z budową polderu zalewowego w Bieruniu (Bijasowicach), czy opuściłbyś miejsce zamieszkania w zamian za:

Biuletyn

Facebook